- Ja … - zaczęłam odrywając się od pocałunku – Długo na to czekałam … - spojrzałam na niego
– Cholera, co ja mówię! – zaśmiałam się
– Przepraszam, ale totalnie nie wychodzą mi przemówienia …
Niall uśmiechnął się delikatnie po czym dodał:
- Mi też nie wychodzą przemówienia – uniósł kącik ust w górę
- To dziwne bo … Bo jesteśmy przyszywanym kuzynostwem, ale ja z dnia na dzień coraz bardziej …
- Dobra, wiem co chcesz powiedzieć- zaśmiałam się
– Achh … - wstałam i zaczęłam okręcać się wokół własnej osi – To niedługo będę Panią Horan – wybuchłam śmiechem.
- Masz racje – Niall wstał i objął mnie w talii – Będziesz moją Panią Horan – uśmiechnął się.
- Słońce , jest późno … Twoja mama może się domyślić że … no – spojrzałam na niego.
- Spokojnie, nie domyśli się. Nikt normalny nie całuje się z kuzynką nad stawem – uśmiechnął się łobuzersko.
- Weź wyjdź – zaśmiałam się i poszłam w strone lasku.
Nagle poczułam jak ktoś mnie przytula od tyłu.
- Głupku , jesteś cały mokry i zimny!
- Ty też.
- Wiesz co? – odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam na niego z dołu – To głupie co robimy … - powiedziałam zrezygnowanym głosem. Kiedy tylko wypowiedziałam te słowa Niall mnie delikatnie pocałował i położył palec na moich ustach delikatnie się uśmiechając.
- Dobra chodź – chwyciłam go za rękę i poszliśmy w kierunku domu.
Kiedy dochodziliśmy do domu zatrzymałam się i spojrzałam na niego.
- To teraz zacznie się gra aktorska – westchnęłam i zerknęłam w stronę domu.
- Żadna gra … Po prostu … Musimy uważać – uniósł delikatnie moją twarz ku górze – Trochę musimy tak wytrzymać … Jak będziemy gotowi to im powiemy.
- Ale o czym?
- No o nas … - dodał.
Uśmiechnęłam się tylko delikatnie, prawie niewidocznie i weszliśmy do domu.
- Witaj ciociu – krzyknęłam na cały dom.
- Alice, Niall ! – wybiegła ciocia z kuchni słysząc mój głos – Dzieci! Jak wy wyglądacie?! – zmierzyła nas od góry do dołu.
Wraz z Niallem spojrzeliśmy na siebie i zaśmialiśmy się.
- Przebierzcie się! Ja Wam zrobię ciepłą herbatę bo się jeszcze rozchorujecie – dodała po chwili.
My posłusznie udaliśmy się na górę, każdy do swojego pokoju. Przebrałam się w suche ciuchy, wysuszyłam włosy i poszłam do pokoju Nialla, który leżał na łóżku.
- Co tu robisz? – zapytał zdziwiony.
- Przyszłam Ci pozawracać głowę – zaśmiałam się i usiadłam obok niego.
Przez dłuższą chwilę milczał. Zastanawiało mnie to jego milczenie, aż w końcu wyksztusił z siebie to o co mu chodziło.
- Alice, słuchaj to co się stało dziś nad stawem to … Nie było nic znaczącego. Proponuję nam taki wolny związek, wiesz o co chodzi? – spojrzał na mnie.
- Co? – zmarszczyłam delikatnie czoło i spojrzałam na niego z powagą – Chyba sobie kpisz. Najpierw mówisz że … Potem mnie … A potem … - nie potrafiłam zakończyć żadnego zdania
– Wiesz co? Jesteś okropny! – wstałam i wyszłam z jego pokoju trzaskając drzwiami. Resztę dnia spędziłam w swoim pokoiku. Nie wyszłam nawet na kolacje. Leżałam na łóżku, od czasu do czasu czytając swoją ulubioną książkę albo po prostu gapiąc się w sufit. To wszystko było takie dziwne … Trafiam do bogatej rodziny zastępczej, sławny nastolatek jest moim przyszywanym kuzynem, całuje mnie , prawie wyznaje mi miłość a później mówi że to jednak nie to … To straszne, że kolejny raz musiałam cierpieć.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudził mnie rano budzik. Wstałam, wykąpałam się, założyłam ciuchy i wyszłam z pokoju.
- Ciociu, wychodzę – krzyknęłam widząc Nialla siedzącego przy stole w kuchni.
- Alice, masz zjeść śniadanie! – krzyknęła ciocia.
- Nie mam ochoty – rzuciłam chłodno i wyszłam z domu.
Postanowiłam, że dzisiaj przejdę się na nogach. Spacer dobrze mi zrobi.
Po godzinie byłam już na miejscu. Otworzyłam szafke i wyciągnęłam z niej potrzebne książki. Nagle ktoś mnie szturchnął delikatnie w ramie.
- Cześć – powiedział delikatny głosik.
Odwróciłam się i ujrzałam słodką dziewczynę w kucyku.
- Hej – uśmiechnęłam się delikatnie.
- Zoey jestem, super że dołączyłaś do naszej klasy.
- Alice… No ja się zbytnio nie cieszę – skierowałam wzrok na największe jędze w klasie.
- Ahh, tak one. Już zdążyłaś je poznać? – zapytała.
- Nie i nie mam zamiaru – zaśmiałam się.
Resztę dnia praktycznie spędziłam z Zoey. Była naprawdę świetną dziewczyną. Można było z nią pogadać praktycznie o wszystkim.
- Co jutro robisz? W końcu weekend – zapytała.
- Nie mam szczególnych planów … A Ty?
- Ja też nie … Ale bym się przeszła na jakąś imprezę.
- Chwila, chwila … Piątek , impreza … Impreze możemy zrobić u mnie!
- Serio? – zapytała zdziwiona.
- No tak a co to takiego?
- Jeju będzie świetnie! – przytuliła mnie.
- Zrobimy taką małą imprezę integracyjną – puściłam jej oczko.
- Spokojnie, ja się wszystkim zajmę.
I nadszedł najgorszy moment w ciągu dnia. Mianowicie powrót do domu. Jak się miałam zachować i w ogóle? Nie miałam się nawet komu wygadać …
Weszłam do domu i rzuciłam torbę w kąt.
- Alice … - powiedział Niall stojący na schodach.
- Czego? – rzuciłam chłodno.
- To co się wczoraj wydarzyło … To nie powinno się wydarzyć, zapomnijmy o tym. Nie możemy całe życie się na siebie obrażać.
- Pff … - zaśmiałam się – Człowieku nie pogrążaj się dalej. – pokiwałam przecząco głową i poszłam na górę mijając go na schodach.
Wzięłam do ręki telefon i napisałam do Harrego smsa czy przyjdzie jutro z chłopakami na imprezę. Na jego odpowiedź nie musiałam długo czekać, mogłam się domyślić że się zgodzi. Jednak ja głupia nie przewidziałam tego co będzie się działo następnego dnia.
Super . *-* Chcę następny rozdział jak najszybciej proszę . <3
OdpowiedzUsuńGrr. Czy ty musisz być aż tak idealna ? Czekam na następny rozdział ;D
OdpowiedzUsuńHaha ja idealna ? Daleko mi do ideału droga Klaudio :) Ale dziękuje bardzo i mam nadzieje że nie zawiedziesz się na mnie ;3
UsuńWiesz , że nie ;D
UsuńDalej jak najszybciej ;P <3 *.*
OdpowiedzUsuń