Zawsze zastanawiałam sie jak to jest mieć normalne życie. Miliony nastolatek na całym świecie ma cudowne życie, rodzinę, wolność ... Ale nie potrafią tego docenić. Ile ja bym za to oddała ... Od 4 lat jestem w domu dziecka. Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Byli wspaniałymi ludźmi ... Z racji tego, że nie miałam nikogo poza nimi zostałam wzięta do domu dziecka. Szczerze mówiąc już straciłam nadzieję, że znajdę tu nową rodzinę.
Jednak tak też się stało. Państwo Wesley są bardzo mili. Od razu ich polubiłam. Spotkaliśmy się kilka razy i chyba musieli mnie polubić skoro wzięli mnie do siebie. Mają kilkumiesięcznego synka Doriana. Zawsze chciałam mieć rodzeństwo. Teraz miałam okazje.
Kiedy spakowałam się oni już czekali na mnie .
- Ohh, kochana ... - wyszeptała wzruszona Pani Wesley i przytuliła mnie do siebie.
Uśmiechnęłam się tylko delikatnie i upuściłam walizki na ziemię.
- Prze ... Przepraszam ... - wyjąkałam.
- Nic się nie stało - powiedział Pan Thomas i włożył moje walizki do samochodu - Wsiadaj - dodał po chwili.
Wsiadłam do samochodu a po chwili ruszyliśmy. Patrzyłam przez szybę na sierociniec ... W jego murach przeżyłam przecież kilka lat swojego życia. Nawiązałam tutaj wspaniałe przyjaźnie , a teraz? Musiałam to wszystko zostawić. W końcu zaczynam nowy etap w swoim życiu. Nikt nie mówił, że wszystko jest wieczne.
Po około godzinnej jeździe dotarliśmy na miejsce. W pierwszej chwili myślałam, ze zatrzymujemy się w hotelu pięciogwiazdkowym ale to był ich dom.
Tego nie da się opisać ... Wyglądał jak pałac - to chyba dobre określenie.
- Chodź kochana - powiedziała Pani Martha , która chwyciła mnie za ramie i pociągnęła w stronę drzwi.
Gdy weszliśmy do środka zamurowało mnie. Jednego dnia jestem sierotą a drugiego ... księżniczką. To było jak jakiś cudowny sen.
Dokładnie wszystko oglądałam, robiąc przy tym wielkie oczy. To musiało wyglądać przekomicznie.
- Czy Panienka zechce coś zjeść? - obejrzałam się a za mną stała starsza kobieta ubrana na biało czarno.
Spojrzałam na Panią Marthę pytająco.
- To jest Matylda, nasza służąca. Jeżeli będziesz czegoś potrzebowała to zwracaj się do niej.
- Dobrze - uśmiechnęłam się - Mogę iść do ... swojego pokoju ? - zapytałam.
- Tak oczywiście! - krzyknęła uradowana.
Szliśmy po schodach a później długim korytarzem.
- Mam nadzieję, że pokój Ci się spodoba ... Sama go urządziłam.
Otworzyłam drzwi i w tym momencie kolejny szok.
Nie wierze, nie wierze, nie wierzę. W końcu uszczypnęłam się w rękę.
Pokój był cudowny. Miał wielkie okno , wychodziło się z niego na gigantyczny balkon. Ściany pomalowane w odcieniu delikatnego różku a do tego łóżko z baldachimem.
- O rany ..
- To ja zostawię Cię samą. Kupiłam Ci też trochę nowych ciuchów - uśmiechnęła się delikatnie - Zejdź później na kolację.
- Dobrze - odparłam i zaczęłam przechadzać się po pokoju .
Otworzyłam szafę a w niej pełno ciuchów. Totalnie trafione w mój gust. Poza tym jeżeli cała wielka szafa to jest 'trochę ciuchów' to ja nie wiem ile dla niej musi być dużo.
Kiedy się dokładnie rozejrzałam zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie zastawiony stół.
- Czekaliśmy na Ciebie. - powiedział Pan Thomas.
- Cieszę się. Ja ... Dziękuję Państwu za wszystko ...
- Jakie państwo? Jesteśmy rodziną. Możesz dla nas zwracać się jak zechcesz tylko nie Pan i Pani.
- Dobrze ... ciociu ? - uniosłam kącik ust ku górze.
Moja przybrana ciocia uśmiechnęła się delikatnie i zaczęła nakładać sobie jedzenie.
Po chwili krępującego milczenia zapytałam :
- A gdzie Dorian?
- Dorian jest u mojej siostry, pojedziemy po niego zaraz po kolacji. Poznasz moją rodzinę, tak bardzo się cieszę!
Bałam się trochę ... Nie chciałam zrobić złego wrażenia ... Ale postanowiłam, że będę sobą.
Po jedzeniu pobiegłam na górę i przebrałam się. Założyłam jasne jeansy granatowe conversy za kostke i białą luźną bluzkę z napisem SWAG
- Kochanie, jedziemy! - krzyknęła ciocia z dołu.
- Biegnę - wrzasnęłam i poleciałam na dół.
Weszliśmy do samochodu i pojechaliśmy. Nawet nie wiem jak długo jechaliśmy.
Dom pod którym się zatrzymaliśmy był również tak samo wielki.
- To tu ? - zapytałam.
- Tak - odparł wujek i wysiedliśmy z auta.
Zapukaliśmy do drzwi które otworzyła nam przeurocza blondynka.
- Witajcie! - przytuliła ciocię i spojrzała na mnie.
- Jestem Alice
- Wiem jak masz na imie mała - uśmiechnęła się i przytuliła mnie - Wchodźcie do środka.
Usiadłam w salonie i patrzyłam w tv które właśnie było włączone.
- Alice musi poznać swojego kuzyna-powiedział wujek
- No Niall miał tu z nami być, ale chłopcy do niego przyjechali i sami wiecie jak to jest ...
- Pojechali gdzieś? - zapytała ciocia a ja przyglądałam się ich rozmowie.
- Nie, nie. Są na górze, ale raczej trudno będzie go tu ściągnąć .... Niall! Zejdź na chwilę! - krzyknęła.
W odpowiedzi usłyszeliśmy tylko głuchą ciszę.
- Mówiłam ... - dodała po chwili.
- Co mówiłaś mamusiu? - powiedział blondyn schodząc ze schodów. Podszedł do swojej mamy i pocałował ją w policzek.
-To jest Alice twoja kuzynka
- Cześć... - powiedział zdezorientowany.
- Hej - uniosłam kącik ust ku górze.
Wymienialiśmy przez kilka sekund spojrzenia.
- Twój syn jest coraz sławniejszy .. - powiedziała ciocia do mamy chłopaka.
Odwróciłam się a w telewizji leciała piosenka WMYB.
Spojrzałam na ekran i ponownie na chłopaka i tak z 3 razy .
- O rany - powiedziałam sama do siebie.
Chłopak uśmiechnął się delikatnie.
- To ja lecę na górę bo chłopcy czekają ... Trzymaj się. - puścił mi oczko i poszedł na górę.
Moja przyjaciółka z sierocińca strasznie przepadała za One Direction. Gdyby tylko wiedziała, że Niall jest moim kuzynem ...
Usiadłam na kanapie i wciąż myślałam o szczęściu jakie mnie spotkało.
- Kochanie ... Weź Doriana na górę i uśpij go. - powiedział wujek.
- Nie ma problemu - uśmiechnęłam się - Hej malutki - wzięłam Doriana na ręce.
Mały był przesłodki. Poszłam z nim na górę. Nie wiedziała które drzwi otworzyć. Zatrzymałam się przed drzwiami z których było słychać jakąś rozmowę.
- No mówię Ci, śliczna jest ...
- Nie gadaj, mogłeś nas zawołać.
- Taa, gdybym tylko wiedział.
- To my teraz pójdziemy zobaczyć ją!
- Weźcie przestańcie!
Drzwi od pokoju uchyliły sie a ja stałam twarzą w twarz z chłopakiem w lokach.
- Eee ... Hej ? - odparłam zarumieniona.
Hahahaha, końcówka mnie dobiła :P Super opowiadania *.* Na pewno powiem o nim mojej bliskiej koleżance, ucieszy się bo też jest Directionerką. Czekam z niecierpliwością na następny i mam nadzieję, że szybko go dodasz :D
OdpowiedzUsuńPostaram się jak najszybciej dodać ♥
Usuń